„Gold” rozpoczyna siÄ™ planszÄ… informujÄ…cÄ…, że fabuÅ‚a
opowiedziana w filmie została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Najwyraźniej
historia pewnej firmy wydobywczej założonej przez Kanadyjczyków nie okazała się
na tyle atrakcyjna dla Hollywood, aby przedstawić ją na dużym ekranie. W zamian
otrzymujemy fikcyjnego bohatera, który niczym oryginał marzył o własnym El
Dorado. Czy to źle? Na etapie produkcji taką decyzję można byłoby zrozumieć, w
koÅ„cu twórcy mogli pobawić siÄ™ nieco konwencjÄ… „Wilka z Wall Street” czy „Big
Short”, przedstawiajÄ…c obecne bolÄ…czki amerykaÅ„skiej gospodarki. Ostatecznie
wyszła z tego mało przekonująca historia o wielkim oszustwie.
Na moje nieszczęście od ostatniego posiłku minęło kilka
godzin gdy wchodziłem na salę kinową. Był to potężny błąd, bo po dwudziestu
paru minutach reklam i zwiastunów miałem rozpocząć oglądanie filmu, który
opowiadał o historii założenia jednej z najbardziej znanych restauracji z
szybkim żarciem na świecie. Wiedziałem, że bez foodpornu się nie obędzie i w
niektórych momentach aż mi ślinka ciekła, kiedy na ekranie pojawiał się
przepysznie wyglądający hamburger. Ale z każdą kolejną minutą mój apetyt coraz
bardziej malał, aż doszło do momentu nagłego obrzydzenia gdy tylko gdzieś kątem
oka ujrzaÅ‚em zÅ‚ote Å‚uki tworzÄ…ce literÄ™ „M”.