W starym, dobrym stylu - recenzja

niedziela, czerwca 25, 2017


Czas jest nieubłagany dla każdego, nawet dla najwyższej klasy aktora. W Hollywood aktorzy po pięćdziesiątce nie maja łatwego życia. Rzadko kiedy obsadzani są w rolach pierwszoplanowych, przez co role drugi i trzecioplanowe zdają się być szczytem ich ówczesnej możliwości. Ale raz na jakiś czas kino przypomina sobie o weteranach i tak powstają filmy, które opowiadają o grupie kilku mężczyzn w podeszłym wieku, którzy raz jeszcze chcą poczuć, że żyją. Tak było w 2012 roku, gdzie tytułowych twardzieli zagrał Al Pacino, Christopher Walken oraz Alan Arkin. Rok później wraz z Robertem De Niro, Michaelem Douglasem, Morganem Freemanem i Kevinem Klinem wybraliśmy się do Las Vegas w geriatrycznym odpowiedniku „Kac Vegas”. Zach Braff miał o tyle łatwiejsze zadanie, że jego najnowszy film to remake produkcji z 1979 roku. Czy tytuł filmu okaże się więc znamienny dla tego obrazu?

Willie (Morgan Freeman), Joe (Michael Caine) i Albert (Alan Arkin) to przyjaciele od prawie trzech dekad. Obecnie spędzając wspólnie czas na emeryturze oglądając popularne programy rozrywkowe w telewizji, po tym jak zakład w którym przez lata pracowali ogłosił bankructwo, likwidując tym samym fundusz emerytalny. Gdy bank przeprowadza postępowanie upadłościowe ich dawnej firmy, trójka przyjaciół pod wpływem niedawnego udanego napadu na bank, postanawia odzyskać swoje należności, tym samym schodząc ze ścieżki prawości. Starsi panowie przygotowują się do napadu, aby znów wieść życie jak za dawnych lat.


„W starym, dobrym stylu” to tylko przykładna komedia dla całej rodziny (może z wyłączeniem młodszych dzieci), więc jeżeli ktoś oczekuje pełnokrwistego heist movie, ewentualnie parodii tego gatunku, to szybko się zawiedzie. Co prawda film chętnie zapożycza z przedstawicieli tego gatunku, prezentując całkiem nieźle pomyślane zwroty akcji, którym zdarza się być na bakier z logiką. W samym skoku, policyjnym śledztwie i w późniejszych konsekwencjach brakuje jakiegokolwiek napięcia, a wynik z góry jest przesądzony. Tym bardziej, że bohaterowie mają więcej do stracenia niż im się wydaje, bo każdy z nich stawia na szali swoją rodzinę. Zach Braff nie prezentuje tu najwyższego poziomu reżyserstwa, ale najbardziej uwypuklone jest to w słabo przedstawionych wątkach rodzinnych. Film praktycznie mógłby się bez nich obejść, tak samo jak nie robi należytego użytku z aktorów drugoplanowych, takich jak Christopher Lloyd czy Matt Dillon. Jedynie nieco więcej czasu dostaje Ann-Margret jako kobieta zauroczona Albertem. Ale jej rola, tak jak pozostałych, sprowadza się wyłącznie do jednowymiarowości.

Słabą reżyserię i nienajlepszy scenariusz ratuje humor, który jak na amerykańską komedię jest pozbawiony wulgarnych, sprośnych i obraźliwych żartów. Oczywiście większość gagów obraca się wokół wieku bohaterów, ale te nie zostały ani przesadzone, ani też nie jest ich za dużo. „W starym, dobrym stylu” bawi tylko przez pierwszą część filmu, w drugiej skupiając się wyłącznie na napadzie na bank, gdzie humor musi ustąpić sensacji, a gdzieś w tle rozgrywa się osobisty dramat z Williem, który ukrywa przed swoimi przyjaciółmi poważną chorobę.


Morgan Freeman, Michael Caine i Alan Arkin to klasa sama w sobie. Tym razem jednak zdają się grać na autopilocie. Nadal jest to wysoka półka, ale ich gra niczym nie zaskakuje i pozostaje tak samo płaska jak reszty obsady. Zach Braff nie potrafił odpowiednio nimi pokierować, aby w nieskomplikowanej komedii wykrzesać z nich to samo, co z Caina potrafi Chrisptoher Nolan, czy Ben Affleck z Arkina w „Operacji Argo”. Miło jest popatrzeć jak trzech wiekowych już aktorów wciela się w role podstarzałych rabusiów, ale pozostaje pewne poczucie niedosytu, bo doskonale wiemy, że stać ich na o wiele lepsze budowanie swoich postaci.


„W starym, dobrym stylu” to solidny średniak, o którym szybko zapomina się po wyjściu z sali, ale pozwala przez te półtorej godziny na przyzwoitą zabawę. Gdyby tylko Zach Braff bardziej dopracował wątki poboczne, oraz lepiej poprowadził całą obsadę, film mógłby być jedną z lepszych produkcji z podstarzałymi aktorami w rolach głównych. A tak to pozostaje nostalgia za starymi czasami, gdy Freeman, Caine i Arkin grali role godne Oscarów.

Ocena: 5/10

foto: Warner Bros. Entertainment Inc.

Przeczytaj także

0 komentarze

Popularne posty

Polecany post

Blade Runner 2049 - recenzja

Popularne posty